Forum dla fanów i antyfanów Sagi o Ludziach Lodu
Masz coś do powiedzenia na ten temat? Wyraź to tu!
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Forum dla fanów i antyfanów Sagi o Ludziach Lodu Strona Główna
->
Postaci, których nie lubie
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie GMT + 3 Godziny
Skocz do:
Wybierz forum
O książkach
----------------
Margit Sandemo
Saga o Ludziach Lodu
Moja Saga o Ludziach Lodu
Bohaterowie
Ulubieni bohaterowie
Postaci, których nie lubie
Hyde Park
----------------
Luźne dyskusje...
Kto to? Co to?
Inne książki M. Sandemo
Magia....
Co jeszcze czytamy?
Ludzia Lodu a ja
To My!!!
Sprawy administracyjne
----------------
Zmiany
Ogłoszenia!
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Czw 16:15, 30 Mar 2017
Temat postu:
Poszedl do swojego pokoju. Zapalil swiatlo. Na stole pod lampa lezalo kilka lisci. Podniosl je z ziemi na skraju sciezki tuz obok gaju. Gaju drzew starszych. Jedna galazka, pare suchych lisci. Nie wiedzial, czym kwitly te drzewa ani czym owocowaly. Trafil tu akurat w tej porze lata, gdy kwiaty juz opadly, a owocow jeszcze nie bylo. Nie smial zrywac zywej galazki.
Dolaczyl do ludzi zebranych na kolacji. Byl wsrod nich stary Pask.
-Doktor-dem - zadudnil basem siodlarz - czy on sie przemienia?
-Tak - odparl Hamid.
-Podajesz mu wode?
Sol Villemo av Isfolket
Wysłany: Śro 22:01, 22 Paź 2008
Temat postu:
jak dla mnie, Shira jest w porządku. Chociaż nie lubie tak dobrych osób generalnie, ona byla bardzo interesującą postacią.
Maro kocham dozgonnie, choc fakt, im jestem starsza, tym bardziej widzę, że jednak chłopiec był pod wplywem ojca xD
a Gabriela lubie i mi go starsznie żal - bo, jak sie zdaje, w innych, późniejszych od Sagi powiesciach, Margit mu uśmierca Gro
wera:)
Wysłany: Wto 23:49, 07 Paź 2008
Temat postu:
ja nie lubiłam czytać o Shirze...Jakoś nie przypadła mi do gustu. Poza tym Anette była beznadziejna w tym swoim poczuciu przyzwitości. Gabriel strasznie bojaźliwy, no może był dzieckiem jak musiał uczestniczyć w walce z Tengelem Złym, ale dobrze wiedział, że ma opiekuna...Marco też nie lubiłam...Moim zdaniem zbyt podporządkowany ojcu, ubezwłasnowolniony
Sol Villemo av Isfolket
Wysłany: Śro 22:09, 28 Maj 2008
Temat postu:
po Sunnivie wszyscy jadą..
ale mnie ona jakos strasznie nie wkurzała. Owszem, nie lubię jej, ale bez specjalnej nienawisci ^^
za to Tiili.. cholera mnie bierze, jak słyszę to imię!
Silje
Wysłany: Śro 20:03, 28 Maj 2008
Temat postu:
Uh Sunniva młodsza było okropna.
Coelum
Wysłany: Śro 19:30, 28 Maj 2008
Temat postu:
A ja nie lubie:
Sunnivy II, Taralda, Kolgrima, Anette i nie przepadałam za Villemo z 10 i 11 części.
Jeszcze kogoś dopiszę.
Sol Villemo av Isfolket
Wysłany: Nie 23:49, 23 Mar 2008
Temat postu:
Solve..? cudny, kochałam jego inteligencję
nie lubię:
Sunnivy dla odmiany
Taralda
Tiili!!!!
Mari i tej chałastry od Abla
FRANKA M
Anneli
Agneta mnie irytowała, Belienda i Viljar też
Gabriella byla dziwna troche, Kaleb też
Tore
Ellen.. hm, taka sobie
ten kretyn, co sie z Tarangaikami usiłował swatać.. Grip Venedel.. irytujący zdeczka
Sinsiew!
hm, zapomniałam o połowie.
Ale Tan-ghil mi nie przeszkadzał. Nawet miałam coś
na kształt sympatii do niego.
Jak sobie przypomnę innych, dopiszę/zrobie edit
Grate av Isfolket
Wysłany: Śro 2:42, 05 Mar 2008
Temat postu:
Owszem, gdybym poszukiwała kochanka, sądzę, że byłby idealny
Silje
Wysłany: Nie 22:46, 02 Mar 2008
Temat postu:
Pomimo tego, że Solve był tak wredny i okrutny dla Heikiego, coś jest w nim takiego, co nie pozwala mi go tak do końca nie lubić
nie Cecylia?
Grate av Isfolket
Wysłany: Śro 17:16, 27 Lut 2008
Temat postu:
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć: Nie znoszę, ale to makabrycznie nie znoszę Solvego...zakała rodziny! Dlaczego? A mianowicie dlatego, że nie rozumiem jak można tak krzywdzić własne dziecko. Jako że sama mam syna i to w dodatku dokładnie w takim wieku w jakim był Heike, kiedy mąż Renate przyniósł go biologicznemu ojcu ( tfu, aż mi dziwnie nazywać tego potwora ojcem), najchętniej rozszarpałabym łotra na strzępy. Ja nie mówię, że każda negatywna postać musi być bleeee, nie uważam też samej siebie za chodzące dobro, nie neguję wielu zachowań w ogólnospołecznym pojęciu złych, ale litości, nie tak traktować WŁASNE DZIECKO, to jest już dla mnie szczyt odarcia z ludzkiej godności i wogóle ludzkości jako takiej, szczyt upadku i zejścia na psy. To nawet nie jest bycie złym, to jest po prostu bycie żałosnym i godnym pogardy. Tyle ode mnie.
Nie darzę sympatią też ( niezbyt oryginalnie) Taralda i Sunnivy Młodszej, oboje kompletnie mi nie pasują do Ludzi Lodu, jakby nie z tego rodu, u Sunnivy to może krew ojca - Heminga odegrała rolę, bo po Sol to ona chyba nic nie odziedziczyła, ale Taralda to już wogóle nie rozumiem, takich do rzeczy miał rodziców, oboje wychowanych przez Tengela i Silje, a taki był bezpłciowy, jak niedosolony rosół. Moim zdaniem akurat oni właśnie do siebie pasowali, wbrew zdaniu narratora, byli siebie warci, powierzchowni, płytcy, zero dumy i zero ognia, ot i tyle.
Nie lubię też do obrzydzenia Anette de St- Colombe. Biedny Mikael (prawie płakałam nad jego losem czytając ten tom)! Rozpieszczona, egzaltowana dewotka, ot co. Taki ówczesny moherowy beret. Bleee.
Były też postaci których nie lubiłam na początku, ale z czasem zyskały moją sympatię, np. Villemo czy Gabriella. Ta pierwsza drażniła mnie swoją naiwnością, dziecinnością i głupotą, jednak potem odbudowała swój wizerunek, bo po prostu zmądrzała i wydoroślała, zaczęła myśleć jak człowiek i wiedzieć czago chce,a prawdziwą wielką sympatię zyskała jako staruszka. Gabriella natomiast również drażniła mnie i irytowała tym samym dokładnie czym Kaleba na początku. Użalała się nad sobą, robiła z siebie cierpiętnicę, to, że ją pierwszy lepszy facet wystawił traktowała jak koniec świata i tragedię nie do przeżycia. Jednak na szczęście zmienili ją Kaleb ( swoją drogą bardzo pożądny chłop!) i mała Eli, wkońcu zrobili z niej prawdziwą silną kobietę i wtedy zyskała moją przychylność, a potem oddaniem dla meża, siłą po stracie córeczki i godnością zaskarbiała sobie coraz większą sympatię.
Ale ja tu widzę przynajmniej dla mnei niespodziewane imiona w tych nielubianych. Tarjei? Szanuję zdanie innych, ale sama nie wyobrażałam sobie, że jego DA SIĘ nie lubić. Tak, uroczy to chyba odpowiednie określenie. To jedna z moich ulubionych postaci, właśnie daltego, że nie był przekoloryzowany, chyba najbardziej naturalny ze wszystkich tych "niezwykłych" postaci. Nie był jak dla mnei ani nieskazitelny ani mdły. Był człowiekiem wspaniałym, pełnym autorytetu i budzącym respekt, o gorącym, dobrym sercu i przenikliwym umyśle, jednak w tym wszystkim był tak bardzo ludzki i właśnie nie pompatyczny, że aż robiło się miło.
A Tristan? Ta opinia też trochę mnie ubodła, bo ja go akurat właśnie bardzo lubię. Najpierw zaskarbił sobie moje serce tym czym serce księżnej Hildegardy i małej Mariny, czyli tą swoją rycerskością. Prawdziwy nomen omen "Rycerz Smutku", a ja do takich mam jakąś dziwną słabość. Zresztą mi on przypomina odrobinę pewnego autentycznego człowieka którego znam. Poza tym jakoś najbardziej mi się kojarzył ze swoim dziadkiem Alexandrem, którego darzę ogromną sympatią. To fakt, wpienił mnie niesamowicie swoim początkowym stosunkiem do Ulvhedina i jego powierzchowną oceną, wtedy myślałam, że go naprawdę "znielubię", straszny pod sobą dołek podkopał i prawie całkowicie stracił moją sympatię z sekundy na sekundę. Takie zachowanie zresztą mi do niego całkowicie nie pasowało, nie spodziewałabym się tego po nim kompletnie, byłam przekonana, że od razu przywita syna ze łzami w oczach i otwartymi ramionami. Odbudował jednak swój obraz w jednym krótkim momencie, tym najbardziej napiętym. Zrobił to jednym zdaniem, a właściewie całą swoją reakcją w danej sytuacji, kiedy krzyknął "Nie Ulvhedinie! Jesteś moim synem." Niby niewiele,po tym jak wcześniej się zachowywał, ale na mnie wywarło ogromne wrażenie i naprawdę odpuściłam mu, bo mnie wzruszył.
Silje
Wysłany: Śro 15:01, 27 Cze 2007
Temat postu:
Cecylia napisał:
I do tego ten jego związek z Eleną - nie możemy być razem, miałem wizję, nie możemy, to się źle skończy, och, ach...... blee
xD Dokładnie! To była masakra.
Cecylia napisał:
A co o Marcu sądzicie?
Mnie na początku pociągała ta tajemniczość... Pojawiał się niespodziewanie, poza tym nie wiadomo było, gdzie jest, co robi.. Potem pojawił się Imre, potem Gand, nie wiadomo skąd... To mnie ciekawiło bardzo, wtedy go nawet lubiłam. Ale potem oczywiście wyjaśniło się, że Imrego i Ganda tak naprawdę nigdy nie było, to był tylko Marco pod innymi postaciami (A szkoda, Gand był taki fajny
)... Okazało się, że Mareczek sobie z tatusiem w Czarnych Salach siedział i "różne sprawy" dla niego
załatwiał. Od chwili, gdy stracił swoją tajemniczość, już go nie lubiłam. Potem to taka "ciepła klucha" z niego się zrobiła, synuś tatusia. [Od Nataniela i tak był sto razy fajniejszy].
A Marco w KŚ to już w ogóle nieporozumienie jakieś...
U mnie jest tak samo. Początkowo to wszystko było takie tajemnicze. Marco, potem nagle Imre a później Gand nie wiadomo skąd. I to własnie było fajne. jest Marco a tu nagle Imre o_O o co chodzi? Skąd on się wziął?
Ale jak sie wszystko wyjasniło, to tak dziwnie. Bez sensu. Czasem Margit jak coś wymysli ;P
Cecylia
Wysłany: Śro 14:32, 27 Cze 2007
Temat postu:
Nataniel był taaaaaki boski... Och, wybraniec, ach, jaki to on cudowny... <rzyg>
I do tego ten jego związek z Eleną - nie możemy być razem, miałem wizję, nie możemy, to się źle skończy, och, ach...... blee
A co o Marcu sądzicie?
Mnie na początku pociągała ta tajemniczość... Pojawiał się niespodziewanie, poza tym nie wiadomo było, gdzie jest, co robi.. Potem pojawił się Imre, potem Gand, nie wiadomo skąd... To mnie ciekawiło bardzo, wtedy go nawet lubiłam. Ale potem oczywiście wyjaśniło się, że Imrego i Ganda tak naprawdę nigdy nie było, to był tylko Marco pod innymi postaciami (A szkoda, Gand był taki fajny
)... Okazało się, że Mareczek sobie z tatusiem w Czarnych Salach siedział i "różne sprawy" dla niego
załatwiał. Od chwili, gdy stracił swoją tajemniczość, już go nie lubiłam. Potem to taka "ciepła klucha" z niego się zrobiła, synuś tatusia. [Od Nataniela i tak był sto razy fajniejszy].
A Marco w KŚ to już w ogóle nieporozumienie jakieś...
Silje
Wysłany: Śro 11:50, 27 Cze 2007
Temat postu:
Mayah napisał:
O właśnie! Uroczy
Ja też Tarjei lubię
Nie było chyba nic za ci możnaby go nie lubieć
Aż czasem było mi go szkoda.... to przez Kornelię
( rozpieszczona pannica
)
A co...? Za mało mroczny był nasz Tariei?
Mayah może za mało złyyyyyyyyyy był
Uważam, ze to świetna postac i będę go bronić!!!
A co do Nataniela. Zgadzam się z tym co mówi Cecylia. Tyle hałasu, o tym jego pochodzeniu i te bzdety. Troszke przerysowany i takie ciepłe kluchy
Mako-chan
Wysłany: Śro 4:26, 27 Cze 2007
Temat postu:
Ja sie nie bede wylamywac
Sunniva Mlodsza
Solve
Tarald
Mayah
Wysłany: Wto 23:40, 26 Cze 2007
Temat postu:
O właśnie! Uroczy
Ja też Tarjei lubię
Nie było chyba nic za ci możnaby go nie lubieć
Aż czasem było mi go szkoda.... to przez Kornelię
( rozpieszczona pannica
)
A co...? Za mało mroczny był nasz Tariei?
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin